-Tak-powiedział Winter
-Dziękuje wam wszystkim-powiedziałam
Bawiliśmy się świetnie.
Co jakiś czas popijałam różowego ponczu.
Jadłam owoce i ciastka przyrządzone przez macochę Wintera.
Po paru godzinach balangowania poszliśmy do jaskini i położyliśmy się spać.
Rano kiedy się obudziłam Winter chyba wyszedł gdzieś na spacer czy coś bo go nie było.
Postanowiłam go poszukać.
Najpierw poszłam do botanicznego ogrodu.
Kwiaty były tam jeszcze bardziej piękne i bujniejsze niż na zewnątrz.
Chodziłam wszędzie ale Wintera nie znalazłam.
Po jakimś czasie wróciłam do jaskinia tam kto był?
A no Winter był.
-Gdzie byłeś?-zpytałam zmartwiona
-Byłem nazbierać dla Ciebie kwiatów-powiedział
-Och dziękuje, nie mogę być na ciebie zła-powiedziałam i przytuliłam się do niego
I tak mijały dni.
W przed ostatni dzień naszego pobytu tutaj postanowiliśmy wybrać się w jakieś ciekawe a zarazem romantyczne miejsce.
-Wiesz co...pokażę Ci pewne miejsce które znalazłam kilka dni temu gdy szukałam Ciebie-powiedziałam i zaprowadziłam go tu:
-I co myślisz?-zapytałam
-Odkąd tu mieszkałem nie widziałem takiego miejsca-powiedział
-Mówiłam że to super miejsce-powiedziałam
-I miałaś rację-powiedział
Usiedliśmy nad brzegiem jeziorka...
(Winter?Co działo się dalej?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz