Pływaliśmy z dobrą godzinę po czym wyszliśmy i otrzepaliśmy się
-fajny jesteś kay
-nie ty jesteś fajniejsza
Trochę się zarumieniłam.
-umiesz tak kay?
Szybko wdrapałam się na drzewo i skoczyłam na drugie sąsiednie, kay
chciał to powtórzyć ale mu nie wyszło i ześlizgnął się z drzewa,
wyglądał jakby nie żył zmartwiłam, się
-kay!!! nic ci nie jest- powiedziałam schodząc z drzewa, basior nadal tak leżał
Nagle basior wystraszył mnie nie na żarty
-kay!!
(Kay?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz