Obudziłem się w armiach mordoru, miałem na sobie czerwony strój ze
znakiem mordoru. Czułem się jak jeden z nich i w sumie podobała mi się
ta zmiana, nie musiałem być dobry! Byłem dobry w walkach nazywali mnie
ogniem a inni nocna furia . Nie lubiłem gdy ktoś mną rządził! Walczyłem
własnymi strategiami i zawsze wygrywałem! Nie spałem i nie jadłem
stałem się maszyną do zabijania, zyskałem nowe imię: nieumarły! Przez
liczne walki moje ciało było pawie cały czas zakrwawione. Liczne rany na
moim ciele nie zrastały się i krwawiły coraz bardziej aż pewnego dnia
liczne armie wilków i elfów ruszyły na nas, stałem na czele armii.
Zaczął padać deszcz Wtedy czekaliśmy na ruch przeciwnika. Pierwszy atak
był od elfów strzelali do nas licznymi strzałami. Moi towarzysze polegli
oprócz mnie i kilku innych silnych wilków. Kazałem ruszyć do ataku a
wtedy dostałem w brzuch w łapę i w kark po strzale, walczyłem na dal
lecz byłem osłabiony, aż dostałem czwartą strzałą w podbrzusze i
upadłem i odleciałem do krainy umarłych i żywych. Prze demną pojawiła
się wadera...
-lex to nie twój czas... możesz jeszcze zawrócić na stronę dobra
-no spróbuje...
Spróbowałem i udało się ocknąłem się na ternach elfickich i miałem swój stary śnieżnobiały wygląd..
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz