Od czasu przybycia do tej watahy mój świat zmienił się o 180 stopni.
Miałam wielu przyjaciół i kochającego partnera. Tego dnia Verden miał
coś do załatwienia, a ja postanowiłem się przejść do Wąwozu Smoka.
Bardzo często tam chodziłam polatać. Tak było i tym razem. Gdy tylko tam
dotarłam zamieniłam się w smoka i zaczęłam latać. Nie wiedziałam, że za
rogu skały przygląda mi się on:
Kiedy tak latałam on wzbił się w powietrze, a ja go poznałam. To był ten
smok, który mnie zaatakował kiedy leciałam nad terenami. Chciałam
wylądować, ale za późno smok zapikował i spojrzał mi w oczy, a ja go
znałam. Zderzył się ze mną i podleciał do góry, a ja spadłam i uderzyłam
się w głowę. Z głowy lała mi się czerwona posoka. Zauważyłam jeszcze
jak się odmienia i zapanowała ciemność...
*****************************************************************************
Obudziłam się w jakiejś zatęchłej jaskini. Z głowy dale ciekła mi krew. Rozejrzałam się i go zobaczyłam.
Zmienił się od naszego ostatniego spotkania, chociaż grzywka została w
połowie taka sama. Mój najlepszy przyjaciel, ale jemu to nie
wystarczyło. Chciał czegoś więcej ode mnie.
-Mike?
-Widzę, że się obudziłaś-powiedział bezbarwnym tonem. Jednak zmieniło się o wiele więcej- dawno się nie widzieliśmy.
-Dlaczego...?
-Dlaczego cię znowu zaatakowałem? Musiałem cię tutaj jakoś sprowadzić.
-Po co?
-Ktoś chciałby z tobą porozmawiać.
-Kto? Możesz mi w końcu powiedzieć.
-Ale niecierpliwa.
-Mike, dlaczego mi to robisz?
-Odrzuciłaś moją miłość. Zawsze mogłaś mi się wyżalić, zawsze cię
wysłuchałem i pomogłem, zawsze byłem przy tobie, ale ty chciałaś tylko
przyjaźni...
W tym momencie do jaskini wszedł jeszcze jakiś basior:
-Saphira jakaś podobna do mamy.
-Kim jesteś?
-Nie wiesz? Jestem Mark, twój ojciec.
-Czego ode mnie chcesz?
-Chciałbym, abyś przyłączyła się do mnie, czyli i do Mordoru.
-Po moim trupie-powiedziałam z nienawiścią.
-Jesteś pewna?
-Tak.
-Myślę, że zmienisz zdanie.
Mike i jakiś inny basior wzięli mnie na tortury. Cieli mnie i bili, ale
ja nadal odmawiałam. Byłam wycieńczona. Po pewnym czasie poddał się i
przestali tortury.
-Szkoda. Byłabyś wspaniałą wojowniczką. Ale cóż. Mike wiesz co zrobić. Tylko na ich terenie.
-Tak jest-powiedział i zabrał mnie z powrotem do wąwozu.
-Mike, co chcesz zrobić?
-Nie chcę tego robić, al nie mam wyboru.
-Jak to?
-Skoro nie chcesz nam pomóc muszę cię zabić.
Przełknęłam ślinę.
-To na prawdę jedyny powód?
-Nie. Jeśli ja nie mogę cię mieć-powiedział powoli- to nikt inny też.
I wgryzł mi się w gardło. Zawyłam z bólu kiedy jego kły wbiły mi się w
szuję.Puścił i wybiegł z wąwozu, a ja leżałam umierając w mękach. W
moich oczach stanęły łzy.
-Kocham cię Ver -szepnęłam, usłyszałam czyjeś kroki i zapanowała ciemność.
*Logan*
Byłem w Wąwozie Smoków kiedy usłyszałem skowyt. Pobiegłem szybko w
tamtym kierunku. Kiedy dobiegłem zobaczyłem Saphirę leżącą w kałuży
krwi. Ostatnio tyle krwi widziałem kiedy znalazłem Blue. Zbadałem szybko
jej puls. Był ledwo wyczuwalny.
-Na gacie Gandalfa, czy na prawdę nie mógłbym mieć spokojnego popołudnia?
Wziąłem ją szybko na plecy i pobiegłem do jaskini. Po drodze na kogoś
wpadłem, ale nie zauważyłem na kogo. Wiedziałem tylko, że zobaczył
Saphirę. Wbiegłem szybko do jaskini. Bałem się, że jest już za późno i
było. Serce stanęło. Było za późno. Teraz musiałbym użyć mocy, ale
rytuał tego jest zbyt skomplikowany. Co prawda sprowadziłem Setha do
świata żywych, ale o tym wiedziałem już bardzo długo więc miałem czas
się przygotować. Chodź składniki zajęłyby mi kilka minut bo nie które
miałem, ale prawdziwej miłości nie sprzedają w butelkach. W tym momencie
ktoś wszedł do środka.
<Ktoś dokończy? Co zrobią z Loganem? I czy rytuał się powiedzie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz