- Nie. Nie odwale się od niego, gdyż jest to mój syn! - powiedział Szatan
- NIE OBCHODZI MNIE TO! - Gdy to powiedziałem, rzuciłem się na niego, po czym znowu zacząłem płonąć na niebiesko.
- Więc nie chcesz żyć ze mną w zgodzie?! - Powiedział szatan, po czym
jednym mocnym ciosem, powalił mnie, złamał mi łapę i rzucił się na mnie.
Już miał mi wbijać miecz w serce, lecz w ostatniej chwili pojawili się
inni członkowie organizacji egzorcystów, którzy użyli wszystkich swoich
umiejętności, by mnie uratować i wysłać Szatana znowu do piekieł. Udało
im się. Szatan został wypędzony do otchłani. Chciałem im za to
podziękować, lecz gdy już na nich spojrzałem, oni nagle gdzieś zniknęli.
Chociaż Szatan został wypędzony, nie byłem zadowolony, gdyż złamał mi
łapę, a najbliższy lekarz był kilkanaście kilometrów od miejsca w którym
się wówczas znajdowałem.
(Lumera?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz