Biegłem przez las aż nagle wpadłem w jakiegoś wilka...
-przepraszam- powiedziałem
- co robisz na moim terenie?- spytała
- to długa historia- i zacząłem opowiadać:
Zaczęło to się w mordorze na początku był tak spokój i harmonia ale to
to się zmieniło, nasze lasy zaczęły płonąć, przeżyłem tylko ja.
Uciekałem wtedy jeszcze nie miałem skrzydeł, rozpętała się dziwna burza,
strzelały dziwne pioruny jeden z nich walnął mnie i straciłem
przytomność:
Gdy się odzknąłem miałem już skrzydła i zacząłem lecieć tak doleciałem tu.
( Swiftkill ? dokończysz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz